Gatunek: romans, erotyk
Wydawca: Akurat
Rok wydania: 2012 (Niemcy), 2015 (Polska)
Tłumaczenie: Miłosz Urban
ISBN978-83-7758-964-9
Najgorętsza premiera tej wiosny już wkrótce na półkach polskich księgarni. Przybyła zza zachodniej granicy, od naszych niemieckich sąsiadów. Kathryn Taylor postanawia wejść do kręgu najpoczytniejszych pisarzy erotycznych i tworzy kolejną opowieść, jakich pełno w dzisiejszej literaturze. Tak rozpoczyna się płomienny romans, tak rozpoczynają się zmysłowe „Barwy miłości”.
Grace Lawson opuszcza swoje rodzinne okolice, aby na oddalonym kontynencie rozpocząć trzymiesięczne praktyki w jednej z najbardziej renomowanych firm inwestycyjnych. Kiedy wydaje jej się, że na lotnisku zostaje mile zaskoczona przez swojego szefa Jonathana Huntingtona, okazuje się to być jedynie pierwszą z masy pomyłek i nieporozumień, do których ma dojść podczas jej pracy dla firmy. Dziewczyna robi jednak ogromne wrażenie na swoim prezesie i pomimo ostrzeżeń nowej koleżanki o oziębłości przystojnego i okropnie bogatego Jonathana podejmuje się rozpocząć z nim bliższą współpracę. Nieoczekiwanie ich relacja staje się o wiele bardziej zażyła, a mężczyzna coraz bardziej wprowadza ją w nieznany jej świat, a także otaczający go mrok.
Okazuje się, że zamiłowanie do literatury erotycznej nie słabnie. Nic dziwnego skoro w kilkuset stronicach udaje się zmieścić najbardziej rozpoznawalne tytuły gatunku. „Barwy miłości”to kolejna lektura trzymająca się schematów. Mamy tutaj standardową historię Kopciuszka i księcia- niemalże dosłownie. Dziewczyna z dobrego domu, która pragnie rozwijać swoją karierę, a także mężczyzna, który ma nieograniczony zasób gotówki, jest nieziemsko przystojny i tak bardzo niedostępny! Najnowsza powieść wydaje się być połączeniem trzech różnych tytułów, które przewinęły mi się niegdyś przez ręce. Mężczyzna pokiereszowany przez przeszłość, póki co nie do końca jest pewne o co tak naprawdę poszło, co oczywiście wpływa na jego teraźniejszą niemożność do zawierania trwałych związków z kobietami, bądź w ogóle... jakichkolwiek związków, w których mogłyby się pojawić emocje. Brzmi znajomo? A jakże, bowiem Jonathan Huntington jest niczym Christian Grey, tylko może o wiele bardziej bogaty, bardziej walnięty w głowę, no i z tytułem. Co prawda nie tak bardzo atrakcyjny, aczkolwiek wszystko zależy od indywidualnego gustu kobiety.
Z drugiej zaś strony cały romans zaognia się na polu bitwy zwanym miejscem pracy. Choć nie tam się poznają, to właśnie tam ich relacje ulegają ociepleniu. Czy i ten wątek wydaje Wam się znajomy? Owszem! Podobna sceneria pojawiła się również przy okazji „Pięknego drania”, gdzie również rozbudzał nas romans w pracy. Chwilami za bardzo przypomina ten tytuł, w szczególności, gdy mowa o chłodnej tafli okna. Tutaj jednak pojawia się dodatkowy problem, bowiem Huntington to nie byle jaki ktoś. To wielki dziedzic, niemalże lord, a znając zapędy Brytyjczyków do zamiłowania w stronę monarchii można spodziewać się nie lada presji i niecodziennych rozterek.
Oczywistym jest, że wszystkie powieści erotyczne łączy seks- oczywista oczywistość! Mniej bądź bardziej wymyślny. Z zabawkami, w biurze, na blacie kuchennym... Akcja rozdziewiczania również jest w modzie. W końcu o to chodzi, aby spełniać pragnienia kobiet, które nawet nie są ich świadome, a przy okazji dawać im motywację, że skoro taka skromna i niedoświadczona dziewczyna potrafi ogarnąć system to na pewniaka również sobie z tym poradzę. Dodaje pewności, przynajmniej co niektórym. Zabawy w Uległych i Panów również podobają się czytelnikom, ale jest też wąska grupa, której spodobają się sceny rodem z „Pałacu”, gdzie nie chodzi jedynie o zabawę we dwójkę. Druga strona dojmujących przeżyć może być całkowicie zaskakująca, jeszcze bardziej kusząca.
Trudno jest nazwać tę pozycję literacką niezwykłym romansem, bowiem wydaje się być pozbawiona jakichkolwiek emocji. Niczym w najbardziej rasowych filmach porno chodzi jedynie o seks, o zwyczajną cielesność i danie upustu pożądaniu. „Barwy miłości”jest więc powieścią, która zakrzywia odrobinę panujące schematy, ale należy mieć nadzieję, że i taką bestię jak Jonathan Huntington da się poskromić. W końcu skoro Anastasi udało się usidlić Greya, a Chloe dała radę uwieść Benneta, to i Grace z pewnością nie osiądzie na laurach i będzie walczyć o to czego pragnie, zupełnie jak jej starsze koleżanki. Czas pokaże, bowiem najnowsza propozycja od Kathryn Taylor, choć ciągłe przepychanki między bohaterami robią się nużące, zapowiada się na naprawdę porywającą historię miłosną.
0 komentarze:
Prześlij komentarz